Kto lubi wstawać o 3.30 w nocy? Ja nie zawsze ale ten czwartek był wyjątkowy. Zebrałem się skoro świt i w drogę do Warszawy na mój drugi finał w konkursie ogólnopolskim ,, Losy żołnierza…” W takiej sytuacji godzina nie gra roli, bo Franek Dolas śpiewał,, nikt z nas nie pęka , chociaż ciemno jest…” A więc jak było 5,6 i 7 czerwca…

PODRÓŻ.

O 4.10 wyjazd z panem Majewskim do Częstochowy, dalej o 5.12 pociągiem Intercity do Koluszek i dalej o 7.34 do Warszawy. Jesteśmy na miejscu o 9.04 i ruszamy wolno do Muzeum Wojska Polskiego .

WARSZAWA.

Rano w słońcu, konieczne są okulary , mimo niewyspania dostrzegamy uroki stolicy szczególnie , kiedy mijały nas Warszawianki… Ciekawe jakie były dziewczyny w 1944 roku, zobaczymy, bo w programie mamy projekcję kronik z powstania. Tymczasem na skrzyżowaniach ruch a na przejściach gwar, wszyscy gdzieś się śpieszą a my spoko, mamy jeszcze czasu 45 minut, mijamy pomnik De Gaulle’a, Muzeum Narodowe i jesteśmy na miejscu.

REJESTRACJA.

Wszystko zgodnie z planem, duży namiot i dużo ludzi, bo musimy się zarejestrować tylko, że nie ma nas w ponadgimnazjalnych ani z gimnazjami, więc pytamy jeszcze raz… no kartka się zapodziała no i jestem, sam z zawodówek, tyż fajnie jak dla mnie może być, dostaliśmy po 0,5 wody mineralnej i po drożdżówce, identyfikatory i zestaw dla uczestnika-harmonogram konkurencji. Jeszcze kilka fotek wokół budynku i idziemy z wszystkimi na otwarcie zawodów. Są wszyscy znani i mniej znani organizatorzy i sędziowie, profesorowie, kombatanci i młodzi po studiach. W sumie 139 uczniów i chyba tyle samo uczestników, plus rodzice to około 300 osób ,, wszyscy już jesteście zwycięzcami” powiedział pan prof. Nowik, organizator i sędzia zawodów. A więc jestem zwycięzcą… Jest piątka na pamiątka, ostatni telefon do rodziny i do boju!

PIERWSZE KONKURENCJE.

Eksponat muzealny i losowanie, nr 21 i już się szykowałem na karabin Mauser wz 38 ale okazało się, że mam odznakę dywizjonu 303. Na kartce było 5 pytań: co to jest? do czego służy? Kto to wykonał? Z czego wykonane i przez kogo było używane? Każde pytanie za 2 punkty , w sumie zebrałem 9 na 10, całkiem dobrze. Najgorsze miało nadejść: geografia militarna i pytania jak z kosmosu, bo były też wspomnienia a my mieliśmy rozpoznać o jaka bitwę czy potyczkę chodzi. Prawie jak noc św. Bartłomieja czy krwawa niedziela albo wszystkie plagi egipskie w jednym. W sumie 7na 10 pkt. W trzeciej konkurencji Barwa i Broń dostaliśmy testy i 60 minut chodzenia po muzeum . wyniku nie znam ale wszyscy mieli kłopoty z barwami, gdyż pojawiło się wiele sztandarów i proporców.

OBIAD.

W stołówce garnizonowej 10 Pułku Samochodowego miejsca nie było dla wszystkich więc weszliśmy w ostatniej grupie ale warto było, smakowało jak u mamy, no prawie. Chwila na oddech i dalej w drogę.

KINO.

Film zmontowany z powstańczych kronik autorstwa żołnierzy AK z Biura Propagandy , pokolorowany , nie wiedziałem czego się spodziewać. Młodzi z podstawówek i gimnazjów z colą i popcornem, no nie wiem czy to właściwe? Początek nie zapowiadał ,że zobaczę film o zbrodni na Warszawie, o zbrodni na Polakach. Na sali zapadła cisza, kiedy ukazały się ostatnie zdjęcia. Totalne zniszczenia, zgliszcza, ruiny i stosy martwych ciał, to cywile i obrońcy… ale są też zwycięzcy z SS- w czołgach, uzbrojeni po zęby zbrodniarze wojenni…

W słowach jednego z bohaterów zawiera się sens tego filmu,, Witek, musimy kręcić te zdjęcia żeby ludzie wiedzieli, jak było w powstaniu”. Ja już wiem…

KOLACJA.

Powrót do stołówki garnizonowej ale bez opiekunów, bo w Muzeum Powstania Warszawskiego odbierali dyplomy za przygotowanie do konkursu. Na pewno było uroczyście, samo miejsce już zobowiązuje a na pewno pan prof. Nowik zaprosił ciekawych gości. Tymczasem na stołówce trochę luźniej, prawie wszyscy uczniowie się zmieścili ale posiłek skromny tak, że zjedliśmy po wojskowemu-szybko. Oczekiwanie na opiekunów przeciągnęło się a zmęczenie dawało się we znaki, było już po 19.00.

NOCLEG.

Po godzinie 20.30 zobaczyliśmy 3 hotele : Atos, Portos i Aramis. Uczniowie i opiekunowie konkursu do Aramisa, czyli jak rok temu, wiec stoimy w długiej kolejce. Stoimy. Stoimy prawie w miejscu, nagle ktoś mówi, żeby sprawdzać nazwiska, bo nie ma wszystkich na liście. Sprawdzamy- nie ma nas, idziemy do Atosa-nie ma nas, wiec do Portosa -nie ma nas, idziemy do organizatora i z powrotem do Aramisa. Czekamy do 23. Po 20 minutach byliśmy w pokojach 804 i 805, wziąłem prysznic , chciałem coś powtórzyć ale o 0.30 dałem sobie spokój. Byłem 22 godziny na nogach.

SEN.

Krótki, bo o 6.30 chciałem coś powtórzyć ale nie dałem rady. 7.15 pobudka i na śniadanie.

PIĄTEK – DZIEŃ DRUGI.ŚNIADANIE.

W Aramisie śniadanie to wyzwanie, szwedzki stół, świeże bułeczki i można skompletować kilka oryginalnych zestawów. Zmęczyłem 2 kanapki i szklankę soku, stres na drugi dzień jest silniejszy. Jeszcze pogoda- zaczęło padać a mamy oprowadzać po zabytku. Wyjechaliśmy planowo.

PLAC J.PIŁSUDKIEGO.

Prawie galowo po uroczystej zmianie warty honorowej przy Grobie Nieznanego Żołnierza składamy kwiaty. Chwila uroczysta, pełna zadumy kiedy grają werble , pali się ten wielki znicz a na kolumnach miejsca wszystkich pól bitewnych na których walczyli polscy żołnierze. Jestem z siebie dumny.

PAŁAC SASKI.

Koledzy z którymi byłem w grupie zachwycali oryginalnym zaprezentowaniem wybranego zabytku tak jak kolega Maciek, który założył niemiecki stalhelm i miał przy sobie Lugera P08 ( Parabellum). Kiedy przyszła kolej na mnie przez stres nie trzymałem ustalonego porządku wypowiedzi i maxa z tej konkurencji tyeż nie było. Szkoda, bo z panem Majewskim wszystko było we właściwej kolejności…

OBIAD.

W tym samym pułku o 14., tak samo głodny jak wczoraj, tak samo obfity obiad zjadłem ze smakiem. Czasu na odpoczynek nie było, bo ruszyliśmy na ostatnie konkurencje, na najtrudniejsze konkurencje. Mam w głowie 1000 melodii, 1000 tekstów i filmów ale jedna dominuje nie wiem czemu ,, siekiera, motyka, bimber, szklanka, w nocy nalot w dzień łapanka. Siekiera, motyka, piłka nóż…” Dla opiekunów przejazd do centrum handlowego.

BIBLIOTEKA WOJSKOWA.

Czekaliśmy godzinę na początek konkurencji i w tym czasie przypomnieli nam jak Franek Dolas rozpętał II wojnę światową. Może gdyby nie ten dywersant to … Zaczęło się od literatury i poszło mi całkiem dobrze. Potem kroniki filmowe, które nie wiele miały wspólnego pytaniami do tych kronik więc była to trochę praca wspólna i improwizacja: kto dziś ogląda kroniki filmowe albo, gdzie je zobaczyć? Na koniec, na deser pieśń wojskowa, która miała być z przedziału 1939-1945 a tymczasem niespodzianek było wiele, bo z okresu wcześniejszego. No i zaś mogę powiedzieć ile roboty poszło na marne, bo poznałem blisko 40 a tu nie miał nawet kto podpowiadać. Jeden z chłopaków wyszedł po 5 minutach i nawet zebrał brawa. KONIEC. KONIEC.

KOLACJA.

Nie pamiętam, co jadłem , myślami byłem w bibliotece.

OSTATNI WIECZÓR.

Po kolacji poszedłem połazić po Mokotowie, tak z godzinę. Potem po 22.00 razem z kumplami do koleżanek i gadaliśmy o konkursie, czytaliśmy wiersze Broniewskiego, Tuwima i Gałczyńskiego, trochę kawałów politycznych i po pierwszej w nocy poszliśmy spać, po dniu pełnym emocji.

SOBOTA. DZIEŃ OSTATNI.

Pobudka o 7.00 i tym razem spokojnie, bez paniki, co miałem ugrać to wygrałem. Więc śniadanie może być dziś obfite, niestety zmieściłem bułeczkę i szklankę soku, nie wiem na jak długo starczy ale nie będzie problemów z … ok., bez szczegółów. Wszyscy dziś na galowo, pogoda dopisuje , jest 8.30 a słońce już pali na całego. Ruszamy na Zamek Królewski…, ja już wiem , oni jeszcze nie.

GALA.

Starówka jest piękna, kiedy świeci słońce. Podobnie jasno jest w Sali Królewskiej tylko nieco chłodniej. Nie wiem, co opisać i wspomnieć, bo kilka chwil było dla mnie niezwykłych ale to uczucie, kiedy czekałem na swoją kategorię i rozległy się brawa, gdy wstałem i wychodziłem na środek Sali. Goście, którzy podeszli aby wręczyć mi nagrody złożyć gratulacje, no i kombatant z Kapituły Orderu Virtuti Militarii, zdobywca Berlina , uczestnik wielu bitew, zapytał mnie o tradycje wojskowe w mojej rodzinie, o moje zainteresowania, wreszcie o moją przyszłość. Trwało to kilka ładnych chwil, bo oklaski słyszałem trzy albo cztery razy, chyba były dla mnie…( na pewno, bo w domu je sobie odsłuchałem). No właśnie, już wiem, co chciałbym robić dalej i może te marzenia się spełnią. Zebrałem kilka fajnych książek, tablet i medal, z którego cieszę się najbardziej, z rąk pana pułkownika- uczestnika szturmu na Berlin. Pięknie podsumował XIX edycję konkursu takimi słowami,, konkurs wychował nowa generację młodzieży, która liczy się ze starszym pokoleniem, żywi do uczestników walk szacunek a także kocha swoją ojczyznę”. Zdjęcie grupowe pokazało jaką wszyscy stanowimy siłę i jedność, a więc za rok w Płocku?

POWRÓT.

Już na pełnym luzie o 14.50 autokarem linii Riviera ruszyliśmy do domu. Słuchałem wszystkiego, co miałem w telefonie, pan Majewski regenerował siły na nowy tydzień pracy. Nareszcie w Lublińcu, jest 19.10, jeszcze tylko na Piłkę i do domu.

Wieczór był pełen opowieści i dobrego humoru.

Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi przygotować się do konkursu i trzymali za mnie kciuki w domu, w szkole, na praktyce i na fejsie.

Dominik Bogus